2015-02-09 (poniedziałek)
Wyruszyliśmy wczesnym rankiem przy przyzwoitej chociaż zimowej
pogodzie. Niestety im bardziej na zachód, tym pogoda mniej sprzyjała
jeździe. Zamiecie, mokro i ślisko na drodze (na której zalegał śnieg)
i spory ruch powodował, że trzeba było uważać. Na dodatek miejscami
droga korkowała się, a w jednym miejscu była na jakiś czas zamknięta
(z uwagi na dość duży ruch ciężarówek) i została otwarta dopiero po
usunięciu warstwy śniegu z nawierzchni. Stres jeździe dodawał
fakt, że powinniśmy na miejscu znaleźć się przed godziną 18.00
(zgodnie z godzinami otwarcia biura). Jak się później okazało zupełnie
niepotrzebnie.
Fatalna pogoda miała miejsce aż (mniej więcej) do okolic miasta Graz,
a później jak ręką odjął: niebo bez chmur, sucha i szyba nawierzchnia,
słoneczko i ciepło.
Dojechaliśmy na czas, ale na miejscu okazało się, że biuro (w
tygodniu) jest czynne tylko do godziny 10.00 (do 18.00 jest czynne w
weekendy), a klucze od naszego apartamentu wisiały na przylepione do
szyby. Panie z biura okazały się być bardzo czujne - serdeczne
pozdrowienia i podziękowania dla nich.
Na miejscu szybkie pierwsze zakupy i udało nam się jeszcze załapać na
ładny zachód słońca
2015-02-14 (sobota) - powrót
Powrót zupełnie bez stresu: nie było ciśnienia związanego z czasem,
pogoda była przepiękna, a drodze niezbyt duży ruch. Szybkie zakupy
(serowe) w Czechach i jesteśmy w domu.
|