2014-08-17 -
sobota - pierwszy raz na Tisza-To
foto: Ewa Bodziony & Dziobak
Rider: Dziobak - deska F2
Rodero 98, żagiel Concept Freestyle 5.6
Pierwsza wizyta na Tisza-To okazała się pełnym sukcesem.
Mimo, że na początku niezbyt można było ogarnąć zasady
porządkowe rządzące tym miejscem, to to krótkim czasie było
mniej więcej wiadomo o co chodzi. Na spot można wjechać
autem (za darmo), trzeba jednak wykupić bilet wstępu (dla
każdej osoby), ale co kraj to obyczaj.
Niestety sam dostęp do wody nie jest zbyt przyjemny, gdyż
na styku wody i lądu wybudowany został murek betonowy
zabezpieczony od strony jezioro dużymi kamieniami (przy
zafalowanym jeziorze wejście do wody może być wyzwaniem). Lokalesi przenikają się na jezioro poprzez plażę (w tym
miejscu nie murku, a wejście do wody jest po żwirku i
piasku). Nie wiem na ile jest to legalne, na pewno trzeba
robić to ostrożnie z uwagi na kąpiących się ludzi. Plaża
otoczona jest linami ograniczającymi, zatem trzeba się
przez (pod nimi) przecisnąć.
Wiało sporo, chociaż najsłabiej przy brzegu. Mniej więcej
na środku akwenu spokojnie mógłbym popływać na mniejszym
żaglu. Woda ciepła (chociaż w niebyt przyjemnym kolorze),
słońce i ciepłe powietrze. Generalnie super.
Po pływaniu można poleżakować na trawce.
Do ciekawostek można zaliczyć drogę powrotną, gdzie
przejazd prowadził przez most o szerokości jednego pojazdu,
po którym na przemian poruszały się samochody i POCIĄGI w
obie strony. Na początku i końcu mostu był szlaban, którym
można było sterować ruchem pojazdów drogowych i szynowych -
niezłe,
|