Po raz kolejny
jako lotnisko startowe został wybrany port lotniczy w Niemczech. Mimo, że
Niemcy nie są już krajem gdzie porządek jest porządkiem (ale o tym za
nieco później), to zarówno pod względem cen jak i po względem obsługi jest
to najlepsze rozwiązanie (mimo faktu konieczności dojazdu z Polski na
lotnisko w Niemczech).
Przejazd z Polski
do Niemiec nie nastarczył trudności. Nadmiar czasu przeznaczonego na
podróż został wykorzystany na sen na jednej ze stacji paliw.
W Berlinie
samochód został odstawiony na parking, z którego zostaliśmy przewiezieni
na lotnisko. Chyba już typowe rozwiązanie, aby nie przepłacać za parking.
Na lotniku Berlin
Tegel nie było żadnych zaskoczeń czy niespodzianek. Szybka i sprawna
odprawa zarówno bagaży jak i sprzętu windsurfingowego. Niezrozumiałym był
tylko dość długi czas oczekiwania na samolot, ale co tam, w końcu początek
wakacji...
Poniżej zdjęcia z przelotu na trasie Berlin -
Fuerteventura - kliknij w zdjęcia, aby powiększyć
Po dwóch
tygodniach pobytu na wyspie nastąpił czas powrotów. Na lotnisku
Fuerteventura bez problemu odprawiliśmy bagaże, mimo tego, że jedna
walizka była nieco cięższa (z uwagi na zapakowane tam płynne pamiątki) niż
przewidywały to normy (23 kg), mimo tego, że sprzęt windsurfingowy ważył
nieco więcej niż przewidywały normy (23 kg) i mimo tego, że bagaż
podręczny był też nieco cięższy niż przewidywały normy (8 kg). Bardzo miła
i sprawna obsługa. Niestety przyjemność lotu zakończyła się jak tylko
wysiedliśmy z samolotu. Na bagaże trzeba było czekać bardzo długo. Walizki
pojawiały się w kilku turach z długimi przerwami, a
sprzęt windsurfigowy nie pojawił się wcale (mimo zapewnień personelu i
prób interwencji). Jak się okazało deska i akcesoria
wcale nie zaginęła, po prostu niemiecki murzyn (i jak tu nie być rasistą)
nie przyniósł sprzętu i już. Nie wiadomo dlaczego. Żeby mu sie w końcu
zachciało przywieść windą mój zestaw trzeba było poczekać około godziny.
Niestety poprzez duży napływ emigrantów porządek w tym kraju się kończy.
Poniżej zdjęcia z przelotu na trasie Fuerteventura -
Berlin - kliknij w zdjęcia, aby powiększyć
Pozostało nam
odebrać samochód z parkingu (odbyło się to szybko i sprawnie), zapakować
walizki i sprzęt (szybko i bez kłopotów) i ruszyć w drogę powrotną -
niestety nie tak prosto. Tuż obok lotniska Berlin Tegel znajduje się
pętla, która umożliwia wjazd na autostradę. Niestety okazało się zamknięta
(powód nieznany). Kolejny wjazd również był zamknięty. Trzeba było bujać
się (i to chyba najlepsze słowo, aby wyrazić jazdę po Berlinie w godzinach
nocnych). Rozumiem, że jeździmy z prędkością 50 km/h, ale dlaczego dynamik
jazdy jest tak słaba. Zajęte wszystkie pasy i każdy z samochodów nie
przekracza 40 km/h przy czym żeby wystartować ze skrzyżowania każdy z
samochodów potrzebował sporo czasu. I takim tempem przez 30 km, nic
dziwnego, że wszystkie światła na skrzyżowaniach okazywały się czerwone.
Dramat. PO dojechaniu na autostradę nie było problemów za wyjątkiem
polskiego odcinka od granicy do Wrocławia. Fatalny odcinek. Nic się nie
zmieniło od niepamiętnych czasów. Super porażka.
|