EKIPA'07:
- Andrzej G & familly: Agnieszka, Monika, Piotrek
- Darek & familly: Balbina, Kacper, Karloina, Zuza
- Dziobak & familly: Ewa, Zuza, Kaja
DOJAZD:
Bodensdorf (gdzie mieszkaliśmy) był oddalony zaledwie ok.850 km od Nowego Sącza. Bez wielkiego gnania (z przystankami na siusianie) tą trasę robi się na raz w ciągu 8-9 godzin.
Zobacz mapę z dojazdem>>
BODENSDORF:
Malownicza miejscowość Bodensdorf jest położona nad jeziorem Ossiacher. Przede wszystkich skoncentrowana na turystykę letnią (wpływ wielkiego jeziora), ale z uwagi na bliskość gór, również zimą jest tu wspaniale.
W miasteczku są knajpy, markety (Spar, Billa), poczta oraz wspaniałe lodowisko (niestety mogliśmy je tylko podziwiać z trybun).
Zobacz gelerię>>
KWATERY:
Każda rodzina/grupa miała do dyspozycji niezależny apartament w blokowcu położnym jakieś 20 m od jeziora.
Apartament to: 2-4 pokoi (z łóżkami piętrowymi lub małżeńskimi - do wyboru), aneks kuchenny, łazienka, salon z jadalnią, balkon.
W domu był kryty basen z nieograniczonym dostępem. Cena kwatery (całego apartamentu) to w przypadku apartamentu na 4 osoby - 210 euro za tydzień
Zobacz gelerię>>
WYŻYWIENIE:
Odbywało się we własnym zakresie, w każdym apartamencie zapewne jadło się coś innego (zależnie od preferncji mieszkańców). Ale kuchnie były bardzo dobrze wyposażone, tak że z gotowaniem nie było problemów.
W miasteczku są dwa sklepy: Billa i Spar
IMPREZY:
Imprezowaliśmy na miejscu (nie było potrzeb aby szukać imprez na zewnątrz). W sumie oprócz ekipy WIATER czyli rodzin: Dziobaka, Darka i Andrzeja G była silna ekipa krakowskich kajakarzy. Spotkania odbywały się co wieczór mocno zakrapiane wszystkim co się pić dało.
SNOW:
Jeździliśmy w 3 ośrodkach
- Gerlitzen - odległość od spania: 10 minut jazdy
- Bad Kleinkirchheim - odległość od spania: 30 minut jazdy
- Nassfeld - odległość od spania: 60 minut jazdy
Wszędzie sztuczny śnieg, oczywiście dobrze przygotowane trasy ale raczej twardo.
Temperatura od lekkich ujemnych rano do nieco dodatnich w południe.
Generalnie cały czas słońce (za wyjątkiem ostatniego dnia gdzie deszcze wygonił nas ze stoków).
Najlepiej było rano (kto wstawał wcześniej ten wygrywał): puste trasy i gładko (czyli tzw. sztruksik), później nieco więcej ludzi, ale bez tłoków. Jazda od 9-16 (z reguły kończyliśmy jednak wcześniej - brakowało sił
Karnety w cenie 170 euro (na wszystkie stoki) za 6 dni lub 90 euro dla dzieci i młodzieży
KOSZTY:
Mnie cała wyprawa kosztowała 2800 zł (za wszystko) przy czym kupowałem tylko dwa karnety.
|